poniedziałek, 16 listopada 2009

Czy wyciągnęliśmy wnioski z powodzi?

Od wielu lat padające deszcze powodują podnoszenie się wody w naszych lokalnych rzekach.
Woda występując z brzegów zalewa pola oraz budynki zlokalizowane blisko rzek.
Stan taki trwa niemal corocznie od 1997r.
To dość długi okres aby się zastanowić co władza z burmistrzem na czele zrobiła aby temu cokolwiek zapobiec.
Niektórzy powiedzą, że trwają starania o budowę zbiornika retencyjnego w Joninach - który nie wiadomo kiedy powstanie.
Zbiornik ten jak już pisałem tylko częściowo spowoduje obniżenie fali powodziowej, pisałem o tym w artykule z dnia  29.06.2009r pt"Nasza władza nie umie wyciągać wniosków" oraz z dnia 13.07.2009r pt"Regulacja rzeki Szwedki".

Po powodzi z czerwca tego roku gdy dotkliwie ucierpieli mieszkańcy gminy Skrzyszów tam potrafiono odpowiednio zadziałać.
Przejeżdżając widać jak koryto potoku  Wątok jest oczyszczane z drzew i zarośli. Spowoduje to, że więcej wody zmieści się w korycie oraz ułatwiony zostanie spływ wody, co  w konsekwencji wpłynie na obniżenie fali powodziowej.

U nas takiej operacji nie da się oczywiście przeprowadzić - słyszę to od burmistrza od wielu lat  kiedy jeszcze byłem komendantem gminnym OSP.

U nich się da, a u nas nie.


U nas jak radny gminny uciął stare wierzby przy potoku Wolanka w Lubczy( rosły w korycie i powodowały spiętrzenie wody, która zalewała jego posesję) to prowadzono dochodzenie przez urząd miejski, policję, sądy, kary.
Urząd zapłacił 600 zł za operat geodezyjny który wykazał,że drzewo faktycznie rosło w potoku,  radny zapłacił urzędowi melioracyjnemu 45 zł za drewno po wycince.

Każdy metr sześcienny drzewa usunięty z koryta rzeki to dodatkowe miejsce na wodę. Na kilku kilometrach są to setki takich metrów bo wiemy ile drzew rośnie w korytach naszych wszystkich rzek i potoków.
Niektórzy powiedzą że przyroda ucierpi - to trzeba prowadzić nasadzenia drzew w to miejsce dalej od koryta rzek  - niestety takie przyszły czasy, że wody mamy pod dostatkiem i powoduje ona stałe zagrożenia, trzeba zwiększyć pojemność rzek i potoków również poprzez pogłębianie i prostowanie. Zrobią to mieszkańcy tylko musi być na to przyzwolenie urzędu.
Nie wolno tego ignorować trzeba z przyrodą współgrać.
Jeszcze 30 lat temu rzeka Zalasówka miała w niektórych miejscach 1 metr szerokości, obecnie w tym samym miejscu ma 8, 10 metrów i tak wylewa bo przewracające się drzewa powodują zatory i spiętrzanie wody.
O regulacji Szwedki od Uniszowej do Ryglic już pisałem.
Czy władza(Burmistrz) wyciągnie z tych powodzi wnioski?
Zobaczymy.

7 komentarzy:

  1. Te wierzby w korycie Wolanki w Lubczy przewrócone zostały siłami natury - ze starości. Osoba która miała z tego powodu problemy tylko uprzątnęła powalone siłami natury wierzby. Żeby powalone drzewo usunąć, trzeba je pociąć. Tu właśnie urzędy dopatrzyły się poważnego "przestępstwa". Powalone drzewa zostały uprzątnięte przez osobę, która często na sobie doświadcza skutków powodzi. Za to, że uprzątnęła powalone drzewa, które tamowały przepływ wody została ukarana...

    OdpowiedzUsuń
  2. oj oj Andrzeju - po ,,oberwaniu'' chmury chyba efekt będzie inny niż piszesz

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu tak pusto!!!!tylko światło zgasić ........i po robocie.nikomu sie nie chce nawet z nikim przekamarzać ani dyskutować.Jest dobrze to o czym tu dyskutowac.Ot to jest nasza "a" jak alternatywa

    OdpowiedzUsuń
  4. ~usposobiona obiektywnie23 listopada 2009 13:28

    Panie Andrzeju, szerokim echem odbija się sprawa sprzedaży części SKRu osobie prywatnej.Czy nie należałoby się tej sprawie lepiej przyjrzec?Wiem, że nie jest to w Pańskiej jurysdykcji ani nawet UG ale chciałabym (i myślę, że nie tylko ja) poznac Pańską opinię również w tej sprawie oraz poznac komentarze innych na ten temat. Dodam, że nie mam nic przeciwko prywatyzacji, jestem jak najbardziej za i sama sprzedaż tego majątku jest jak najbardziej zasadna, wreszcie może ktoś zrobi w tym miejscu coś sensownego. Bulwersuje mnie jedynie fakt, że korzyści wynikające z tej sprzedaży (czyt. pieniądze) trafiają do ludzi, którzy przez kilkadziesiąt lat zarządzania tym podmiotem wykazali umiejętnością w doprowadzaniu go do ruiny. SKRy są reliktem minionej epoki, to fakt, ale tworzyli je nasi dziadowie i ojcowie z funduszy wtedy państwowych czyli wszystkich. Czy zatem nie byłoby zasadne aby takie jednostki były przejmowane przez samorządy a środki pozyskane z ich późniejszej sprzedaży zasiliły ich budżety i zostały sensownie wykorzystane? Bo tak a propos, co stanie się z pieniędzmi pozyskanymi przez prezesa SKRu?Jak zostaną wykorzystane?Ile nowych miejsc pracy zostanie za nie utworzone?Takie działania ja uważam za defraudację.

    OdpowiedzUsuń
  5. SKR czyli spółdzielnia kółek rolniczych działa na podobnej zasadzie jak GS czyli gminna spółdzielnia w oparciu o zasadę prawa spółdzielczego. Spółdzielnia zrzesza członków, którzy opłacają składki, mają udziały znaczy to,że majątek nie jest własnością wszystkich tylko członków spółdzielni. Podobnie jest w GS który sprzedał budynek w rynku.O sprzedaży decyduje zarząd, który wybierają członkowie.Widocznie w SKR członkowie uznali, że można sprzedać biurowiec- który notabene świeci pustkami, pisałem o tym, że miał być sprzedany do starostwa na internat ale zarząd starostwa na czele z wice- starostą Panem Banachem zadecydował, że nie kupują. Ogłoszony był przetarg na sprzedaż kto kupił tego nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. List intencyjny do Pani Usposobionej Obiektywnie!!!!!!!Kochana Pani!Wszyscy w Pani wieku (podejrzewam 40 z nawiązką) czujemy się bardzo pokrzywdzeni przez politykę tzw. potocznie przeobrażenia gospodarki na rynkową.Dla pewnego pokolenia ludzi lata 1989-2009 nie są zapewne dobre.Wszystko co budowali nasi dziadowie i rodzice idzie na marne.Począwszy od naszych gospodarstw rolnych gdzie co 10 stodoła ma obecnie przeznaczenie dla którego została wybudowana.Wszystkie inne albo stoją puste i niszczeją albo już są rozebrane albo zmieniły przeznaczenie.Nie tak dawno jeszcze dzieci walczyły o gospodarstwo rolne między sobą dziś często rodzice muszą dobytek i dorobek swego życia przekazać na skarb państwa ,żeby otrzymać emeryturę.Trudno trzeba się pogodzić ,żę żyjemy w czasach bardzo ciekawych.Przeskok myślowo-techniczny dosłownie z roku na rok większy niż dawniej za dziesięciolecia.My zostajemy niedostrzeżeni i zapomniani mimo,żę naprawdę często tak wiele zrobiliśmy dla środowiska i swoich rodzin.Te szybkie zmiany i gospodarka rynkowa wypchnęły nie bez silnej odgórnej inicjatywy nasze komunistyczne i monopolistyczne przedsiębiorstwa i spółdzielnie z szeregu.Nie ma już Spółdzielni Drzewiarz,nie ma Banku Spółdzielczego,nie ma Spółdzielni Produkcyjnych. zniknęła Spółdzielnia Mleczarska i Spółdzielnia Ogrodnicza. Sypią się potęgi takie jak Poczta polska ,Telekomunikacja ,PKS i PKP czy Zakłady Azotowe, Tamel a Pani dziwii sie ,że mała Spółdzielnia Kółek Rolniczych sprzedaje budynek i mówi ,że jest obiektywna.Ja straciłam udziały co najmniej warte 2 dzisiejsze wypłaty może więcej w 3 Spółdzielniach bo po denominacji wzywali mnie do uzupełnienia udziału i tego nie uczyniłam wówczas zdeterminowana.Dzisiaj tego żałuję ale tak wtedy postanowiłam .Straciłam też oszczędności.Przez 12 miesięcy odkładałam dokładnie 1/2 wypłaty.Kupiłam buty na kartkę.Buty były ciasne -niedawno spaliłam.Ostatnie lata nie były dobre ani sprawiedliwe.Wiem różne śą opinie ale życie nie było proste.Wszystko było nowe.Jedna zła decyzja pozbywała nas czasem dorobku wiele lat pracy.Był dzień kiedy odsetki od kredytu rosły co tydzień o kilkadziesiąt procent.Rekompensata starczała na chleb.Zanim kogoś osądzimy może należy się zastanowić ,że każda rewolucja rodzi ofiary.Rewolucja z 1989 r była bezkrwawa ale jej" ofiary "jeszcze długo bedą żyć w poczuciu niby winy.I nie bronię tu zapewne Pana Budzyńskiego.popełnił w życiu pewnie wiele błędów ale szybko zapomnieliście do jakiego rozkwitu kiedyś doprowadził właśnie tę Spółdzielnię?. Nie umiał się znaleźć w nowej rzeczywistości ale czy to do końca tylko jego wina czy to ofiara systemu?Takich ludzi są tysiące.Wystarczy ruszyć w Polskę-zobaczyć poopuszczane rudery,magazyny,sterczące bez pokrycia dachy,powybijane szyby w opuszczonych budynkach ,porozmawiać z osobami na świadczeniach socjalnych-które za marny grosz co miesiąc siedzą i zza firanki oglądają świat.Czy my wszyscy byliśmy do niczego.Czy nas wszystkich należy zlinczować a może uruchomić piece w Oświęcimiu.Jestem ofiarą tego systemu, tej rewolucji i też mi jest z tym żle.Jestem biedna.Jestem nikim.Ale czy jestem gorsza? czy gorsza od tych którzy okradli ograbili albo mieli wiecej szcześcia no i w końcu mieli napewno umiejętności których mi brakło.Odwagi?Zanim rzucisz kamień pomyśl gdzie poleci i ile ludzi zrani..........

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam!Panie Andrzeju! Prace które widać w Szynwałdzie w korycie Wątoku nie są moim zdaniem dobrym przykładem na działania przeciwpowodziowe.Wycince drzew (na wielu fragmentach o zgrozo dokonano zrębu zupełnego) i uprzątnięciu dna rzeki bowiem nie towarzyszy poszerzenie i pogłębienie koryta. Szybszy zatem będzie spływ fali powodziowej, a więc w środkowym odcinku (Dolny Skrzyszów) i dolnym (Tarnów) wielkość fali powodziowej będzie większa (szybsze spiętrzenie), podobnie jak i jej prędkość (zatem i niszcząca działalność). Tak znacząca wycinka drzew zwiększy znacznie erozję brzegów i stabilność terenów przy rzece. Te niekorzystne zjawiska nie będą oczywiście miały miejsca jeśli po wycince przeprowadzona zostanie prawdziwa regulacji rzeki, z pogłębieniem koryta i stabilizacją – betonową lub faszynową brzegów (w co ze względu na sytuację finansową nie wierzę). To wszystko o czym piszę przerabiali już Niemcy. Regulacja Renu (85% długości) zwiększyła zagrożenie powodziowe 4-krotnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń