Od wielu lat padające deszcze powodują podnoszenie się wody w naszych lokalnych rzekach.
Woda występując z brzegów zalewa pola oraz budynki zlokalizowane blisko rzek.
Stan taki trwa niemal corocznie od 1997r.
To dość długi okres aby się zastanowić co władza z burmistrzem na czele zrobiła aby temu cokolwiek zapobiec.
Niektórzy powiedzą, że trwają starania o budowę zbiornika retencyjnego w Joninach - który nie wiadomo kiedy powstanie.
Zbiornik ten jak już pisałem tylko częściowo spowoduje obniżenie fali powodziowej, pisałem o tym w artykule z dnia 29.06.2009r pt"Nasza władza nie umie wyciągać wniosków" oraz z dnia 13.07.2009r pt"Regulacja rzeki Szwedki".
Po powodzi z czerwca tego roku gdy dotkliwie ucierpieli mieszkańcy gminy Skrzyszów tam potrafiono odpowiednio zadziałać.
Przejeżdżając widać jak koryto potoku Wątok jest oczyszczane z drzew i zarośli. Spowoduje to, że więcej wody zmieści się w korycie oraz ułatwiony zostanie spływ wody, co w konsekwencji wpłynie na obniżenie fali powodziowej.
U nas takiej operacji nie da się oczywiście przeprowadzić - słyszę to od burmistrza od wielu lat kiedy jeszcze byłem komendantem gminnym OSP.
U nich się da, a u nas nie.
U nas jak radny gminny uciął stare wierzby przy potoku Wolanka w Lubczy( rosły w korycie i powodowały spiętrzenie wody, która zalewała jego posesję) to prowadzono dochodzenie przez urząd miejski, policję, sądy, kary.
Urząd zapłacił 600 zł za operat geodezyjny który wykazał,że drzewo faktycznie rosło w potoku, radny zapłacił urzędowi melioracyjnemu 45 zł za drewno po wycince.
Każdy metr sześcienny drzewa usunięty z koryta rzeki to dodatkowe miejsce na wodę. Na kilku kilometrach są to setki takich metrów bo wiemy ile drzew rośnie w korytach naszych wszystkich rzek i potoków.
Niektórzy powiedzą że przyroda ucierpi - to trzeba prowadzić nasadzenia drzew w to miejsce dalej od koryta rzek - niestety takie przyszły czasy, że wody mamy pod dostatkiem i powoduje ona stałe zagrożenia, trzeba zwiększyć pojemność rzek i potoków również poprzez pogłębianie i prostowanie. Zrobią to mieszkańcy tylko musi być na to przyzwolenie urzędu.
Nie wolno tego ignorować trzeba z przyrodą współgrać.
Jeszcze 30 lat temu rzeka Zalasówka miała w niektórych miejscach 1 metr szerokości, obecnie w tym samym miejscu ma 8, 10 metrów i tak wylewa bo przewracające się drzewa powodują zatory i spiętrzanie wody.
O regulacji Szwedki od Uniszowej do Ryglic już pisałem.
Czy władza(Burmistrz) wyciągnie z tych powodzi wnioski?
Zobaczymy.
Woda występując z brzegów zalewa pola oraz budynki zlokalizowane blisko rzek.
Stan taki trwa niemal corocznie od 1997r.
To dość długi okres aby się zastanowić co władza z burmistrzem na czele zrobiła aby temu cokolwiek zapobiec.
Niektórzy powiedzą, że trwają starania o budowę zbiornika retencyjnego w Joninach - który nie wiadomo kiedy powstanie.
Zbiornik ten jak już pisałem tylko częściowo spowoduje obniżenie fali powodziowej, pisałem o tym w artykule z dnia 29.06.2009r pt"Nasza władza nie umie wyciągać wniosków" oraz z dnia 13.07.2009r pt"Regulacja rzeki Szwedki".
Po powodzi z czerwca tego roku gdy dotkliwie ucierpieli mieszkańcy gminy Skrzyszów tam potrafiono odpowiednio zadziałać.
Przejeżdżając widać jak koryto potoku Wątok jest oczyszczane z drzew i zarośli. Spowoduje to, że więcej wody zmieści się w korycie oraz ułatwiony zostanie spływ wody, co w konsekwencji wpłynie na obniżenie fali powodziowej.
U nas takiej operacji nie da się oczywiście przeprowadzić - słyszę to od burmistrza od wielu lat kiedy jeszcze byłem komendantem gminnym OSP.
U nich się da, a u nas nie.
U nas jak radny gminny uciął stare wierzby przy potoku Wolanka w Lubczy( rosły w korycie i powodowały spiętrzenie wody, która zalewała jego posesję) to prowadzono dochodzenie przez urząd miejski, policję, sądy, kary.
Urząd zapłacił 600 zł za operat geodezyjny który wykazał,że drzewo faktycznie rosło w potoku, radny zapłacił urzędowi melioracyjnemu 45 zł za drewno po wycince.
Każdy metr sześcienny drzewa usunięty z koryta rzeki to dodatkowe miejsce na wodę. Na kilku kilometrach są to setki takich metrów bo wiemy ile drzew rośnie w korytach naszych wszystkich rzek i potoków.
Niektórzy powiedzą że przyroda ucierpi - to trzeba prowadzić nasadzenia drzew w to miejsce dalej od koryta rzek - niestety takie przyszły czasy, że wody mamy pod dostatkiem i powoduje ona stałe zagrożenia, trzeba zwiększyć pojemność rzek i potoków również poprzez pogłębianie i prostowanie. Zrobią to mieszkańcy tylko musi być na to przyzwolenie urzędu.
Nie wolno tego ignorować trzeba z przyrodą współgrać.
Jeszcze 30 lat temu rzeka Zalasówka miała w niektórych miejscach 1 metr szerokości, obecnie w tym samym miejscu ma 8, 10 metrów i tak wylewa bo przewracające się drzewa powodują zatory i spiętrzanie wody.
O regulacji Szwedki od Uniszowej do Ryglic już pisałem.
Czy władza(Burmistrz) wyciągnie z tych powodzi wnioski?
Zobaczymy.